Emeryci solą w oku radnego z Łowicza

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek, wsp. mg, bed

Emeryci solą w oku radnego z Łowicza

Rafał Klepczarek, wsp. mg, bed

Radny koalicyjny Krzysztof Wieteska (PiS) w interpelacji do burmistrza Krzysztofa Kalińskiego poruszył drażliwy temat, jakim jest zatrudnianie emerytów w miejskich jednostkach. Uważa on, że osoby, które mają uprawnienia emerytalne winny zostać przeniesione na niżej płatne stanowiska lub zwolnione. Poparła go cała 21-osobowa Rada Miejska w Łowiczu.

- W mieście jest wielu zdolnych ludzi, którzy szukają pracy, a mogliby ją znaleźć w ratuszu i podległych mu placówkach - mówi przedstawiciel PiS. - Niestety, stanowiska są blokowane przez emerytów i osoby, które mają prawo do przejścia na emeryturę.

Radny Wieteska zapytał więc włodarza miasta na piśmie, ile takich osób pracuje w Urzędzie Miejskim, Zakładzie Usług Komunalnych, ośrodku sportu, ośrodku kultury oraz miejskich placówkach oświatowych.

Z informacji uzyskanych od władz Łowicza wynika, że w ratuszu pracuje sześć osób, które nabyły prawa emerytalne. Pięć z nich jednocześnie pobiera pensję i emeryturę.

Burmistrz Kaliński zgadza się z opinią członków rady, że osoby, które pobierają emeryturę powinny zwolnić dla innych miejsca pracy w jednostkach samorządu. Włodarz Łowicza znacznie ostrożniej podchodzi jednak do tematu emerytów zajmujących kierownicze stanowiska. - Wszystko zależy od ich zaangażowania w pracę i przydatności na danym stanowisku - mówi Krzysztof Kaliński.

O podobne dane poprosiliśmy starostwo. Z odpowiedzi uzyskanej od Joanny Jaros, sekretarza powiatu łowickiego wynika, że urzędzie powiatowym są cztery takie osoby (dwie inkasują pensję i emeryturę). - Mają do tego prawo, więc nie widzę w tym nic złego - uważa sekretarz.

Radny Wieteska nie kryje, że szczególnie zniesmaczony jest sytuacjami, gdy pracownik odchodząc na emeryturę pobiera pokaźną odprawę, a następnie wraca do pracy w tej samej jednostce. W samym ratuszu nie ma takiego przypadku. Władze Łowicza nie były jednak w stanie odpowiedzieć nam, czy tak nie dzieje się w placówkach podległych miejskiemu samorządowi.

Do podobnych sytuacji dochodzi jednak w jednostkach podlegających pod powiat. W szpitalu pracuje aż dwanaście osób, które przechodząc na emeryturę wzięły odprawy, a następnie znów znalazły tam zatrudnienie. Są to lekarze, pielęgniarki, pracownicy administracji i przedstawiciele innych szpitalnych pionów. Andrzej Kaźmierczak, wicedyrektor ZOZ nie komentuje ich postawy.

Z kolei w Domu Pomocy Społecznej w Borówku jest dwóch takich pracowników, a w pośredniaku jeden.

- Trzy lata temu rozpisaliśmy konkurs, w którym wzięło udział siedem osób, ale bezkonkurencyjną wiedzą wykazała się nasza emerytowana główna księgowa, którą zatrudniliśmy do przyuczenia jej następczyni z awansu wewnętrznego - informuje Martyna Szpiek-Górzyńska, dyrektor PUP.

A jak to wygląda w sąsiednich powiatach?

W Urzędzie Miasta w Skierniewicach są cztery osoby, które pracują pomimo nabycia uprawnień emerytalnych. Natomiast w rawskim ratuszu był zatrudniony był jeden taki pracownik, ale odszedł z urzędu z końcem sierpnia. Krzysztof Izebski z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, która bada transparentność życia publicznego uważa, że do każdego przypadku zatrudnienia emeryta w urzędzie należy podejść indywidualne. - Chodzi o to, aby sprawdzić, czy wrócił on na samorządowe stanowisko z racji posiadanych kwalifikacji, czy też tylko dlatego, aby za sprawą znajomości pobierać pieniądze z dwu źródeł - dodaje współpracownik SOWP.

Rafał Klepczarek, wsp. mg, bed

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.